środa, 9 września 2015

V - Więzienie

"Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem?
Tu stać się może coś nowego.
Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem?
Tu stać się może coś strasznego."
                                                                -Kult, Dziewczyna bez zęba na przedzie
 
      Małe ciałko skulone tuż przy mnie zawierciło się niespokojnie. Uśmiechnęłam się przytulając mocniej Kokiego. W tamtym momencie wcześniejsze zastanawianie się, czy mam brata wydawało się być idiotyczne. Miałam w końcu jego, mojego malucha. Chciałam go chronić jak nikogo innego, od zawsze był dla mnie najważniejszy.
    Rozejrzałam się po jego pokoju. Był prosty; łóżko, szafka, parę pluszaków i książki. Nie byli bogaci, choć starali się jak mogli. Większość pieniędzy brali z ryb złowionych przez wujka. Na początku obwiniałam się, że na nich żeruję, ale z czasem mi przeszło.
     Wstałam powoli, ostrożnie przykrywając śpiącego malucha kołdrą. Rozprostowałam zbolałe nogi; łóżko było zdecydowanie za krótkie dla szesnastolatki. Po cichu weszłam do mojego pokoju. Sasuke spał rozłożony na moim łóżku, a Naruto, który również miał tam spać, był rozpłaszczony na podłodze. Oboje nie wyglądali jakby mieli obudzić się w najbliższej przyszłości. Nie dziwiłam im się - zegarek stojący na półce wskazywał 5 rano.
     Było wcześnie, a ja nie mogłam usnąć poprzedniej nocy, byłam zbyt podekscytowana. Ciocia momentalnie polubiła moich przyjaciół, a Koki zakochał się w Sasuke. Ledwo udało mi się wyperswadować mu pomysł spania we troje.
     Ubrałam się i wkroczyłam do kuchni. Na stole stały kanapki i szklanka kawy, obok leżała karteczka. Chwyciłam bułkę i zaczęłam czytać.
Domyślam się, że z samego rana zerwiesz się do Jiro, więc zrobiłam śniadanie. Jestem na zakupach, bądź o ósmej. Nie spóźnij się!
Ciocia
     Uśmiechnęłam się i zaczęłam wcinać. Mimowolnie porównałam posiłek z niebiańskimi wytworami Uchihy. Co jak co, ale gotowanie było zupełnym przeciwieństwem jego charakteru. Szybko opróżniłam szklankę kawy i wybiegłam z domu.
     Dzięki treningom definitywnie poprawiłam kondycję, więc po chwili znalazłam się pod dużym domem Jiro. Jego ojciec, jako wójt, był najbogatszy wiosce, choć w Liściu jego dom uznany by został za przeciętny. Okrążyłam budynek i stanęłam przed drzwiami na balkon, a raczej zwykłymi drzwiami wejściowymi. W gimnazjum Jiro przechodził okres buntu i kazał zamurować drzwi łączące jego pokój z resztą domu, oraz wymienić te balkonowe. Jako, że jego ojciec po rozwodzie uwielbiał sprowadzać dziwki nie miał nic przeciwko pokryciu kosztów.
      Podniosłam wycieraczkę i wyjęłam mały, zapasowy kluczyk, który zawsze się tam znajdował, na wypadek zgubienia głównych. Powinnam była wziąć z niego przykład. Wślizgnęłam się do sypialni. Jak zawsze rano było tu cholernie ciemno. Jiro był mistrzem w spaniu, nawet lepszym od Uchihy. Dzięki specjalnym roletom zdarzało się, że budził się o 17. Odwinęłam je wpuszczając do środka światło.
-Tata?-słońce najwyraźniej działało na niego pobudzająco, gdyż po chwili siedział i przecierał zaspane oczy.-Jesteś aniołem?
     Rzeczywiście, zaspanemu gościowi mogło się tak wydawać, zwłaszcza, że stałam przy "świecącym" oknie. Z góry przewidziałam następne pytanie.
-Bolało kiedy spadłaś z nieba?-ziewnął przeciągając się.-Wiesz, że ja nie wstaję tak wcześnie, Oki... Chwila... Oki?!
    Rzucił się na mnie, jakby chciał sprawdzić, czy naprawdę istnieję. Nacisnął mój nos, uszczypnął się, po czym zaczął sprawdzać moją materialność. Odepchnęłam go dopiero kiedy jego ręce znalazły się zbyt blisko moich piersi.
-Skąd się tu wzięłaś?-krzyknął uradowany. Musiałam się uśmiechnąć. To miejsce tak na mnie działało. Przywracało te dobre wspomnienia, których ostatnio zabrakło w moim życiu.
-Mam misję. Po dwunastej mnie tu nie będzie i pomyślałam, że się spotkamy.
-Prawidłowo-wyszczerzył się do mnie. Na swój sposób przypominał mi Naruto z tym wiecznym uśmiechem i niezachwianą pewnością siebie.
-Co tam słychać?
-To ja powinienem o to zapytać, pani ninja-stuknął palcem moją opaskę, a ja roześmiałam się.
-Jest...-zawahałam się. Co miałam powiedzieć? Że odzyskałam część wspomnień i moje życie stało się bardziej masakryczne? Że czuję się cholernie samotna?-...świetnie -skłamałam i z uśmiechem na ustach zaczęłam opowiadać, pomijając wszytko, co mogłoby go w jakikolwiek sposób zestresować. Bo byłam pewna, że on jest jedną z osób, którym na mnie zależało.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
    Po trzech godzinach spędzonych u Jiro wróciłam do domu. W kuchni zastałam Sakurę rozmawiającą z ciocią. Co chwilę się śmiały i nie chciałam im przeszkadzać. Koki wraz z kolegami i Naruto bawił się na dworze. Nigdzie nie widziałam za to Sasuke. Podejrzewając gdzie jest zajrzałam do swojej sypialni, wraz z kubkiem lodowatej wody zabranym po cichu z kuchni. Uśmiechnęłam się chytrze i wylałam całą szklankę na nic nie podejrzewającego Uchihe. Gdy poderwał się z łóżka jak szalony nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Pojebało cie?!-warknął. Po jego nagiej klatce piersiowej spływały kropelki wody, a czarne włosy były całkowicie mokre. Nagle potrząsnął głową ochlapując mnie i mój pokój.
-Ej! Co ty robisz?-pisnęłam, ocierając twarz.
-To moja kwestia-burknął z niezadowoloną miną.-Która godzina?-zapytał przeciągając się. Mój uśmiech poszerzył się.
-Ósma-chłopak rzucił mi spojrzenie pod tytułem 'Jesteś martwa' i zaczął mnie... łaskotać?? Mimowolnie zaczęłam się wyrywać, ale silne ramiona chłopaka uniemożliwiały mi ucieczkę.
-Zlituj się... Niee...-definitywnie zwijałam się ze śmiechu. Do tej pory tylko Jiro znał tą słabość, z czego niejednokrotnie korzystał.
-Co tu się dzieje? Słychać was na dwo...-Naruto spalił buraka. No tak, zarumieniona od śmiechu ja w ramionach Uchihy bez koszulki. To musiało wyglądać jednoznacznie. Odsunęłam się od Sasuke jeszcze bardziej się rumieniąc. Poprawiłam rozczochraną fryzurę.
-To nie tak jak...-zaczęłam, ale szatyn oczywiście musiał wtrącić swoje pieprzone trzy grosze.
-Masz z tym jakiś problem?-spytał spokojnie z perfidnym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Nagle złapał mnie za nadgarstki i przygniótł do łóżka.-Mógłbyś wyjść?-rzucił do Uzumakiego, który szybko trzasnął drzwiami.
-Jeżeli zaraz mnie nie puścisz dostaniesz kopniaka tam, gdzie nie chciałbyś dostać-wycedziłam przez zęby. Było w tej sytuacji coś erotycznego, ale raczej nie o to chodziło...
     Bardziej o to, że doszło do niej przez dziecinne zachowanie Uchihy.
     Sasuke puścił mnie, a ja wstałam, po czym szybko skierowałam się do wyjścia.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
-Rozumiecie wszystko? Naruto, powtórz-mimo braku doświadczenia skupiłam się na roli kapitana. To była moja pierwsza misja i nie mogłam jej zawalić. Ubezpieczyłam się na miliony mało prawdopodobnych wypadków.
-Sasuke daje zwój temu gościowi z Suny, a ja i Sakura mamy stać z tyłu, nie odzywać się i ładnie wyglądać-powtórzył blondyn. Był wyraźnie wkurzony.-Przecież ja też muszę coś robić! W końcu mam zostać Hokage, nie będę tylko się patrzeć!
     Westchnęłam głośno, równocześnie z Sasuke.
-Jestem kapitanem Naruto. Jeśli nie będziesz słuchał rozkazów nie zostaniesz nawet jouninem- mruknęłam. To wszystko było męczące. Nie byłam strategiem, choć Uchiha wydawał się mieć o tym jakieś pojęcie. Naruto tylko jęczał o super walce i zostaniu bohaterem, a Sakura kiwała twierdząco głową wpatrując się w Sasuke, jakby był on czymś niezwykłym.
-Saaaaasukeee-chaaan!-z męczącej konwersacji wyrwał mnie głos Kokiego. Dzieciak rzucił się na Sasuke, który nie zdążył zareagować i padł jak długi na podłogę. Wszyscy oprócz niego wybuchli śmiechem. Malec wtulił się w pierś Uchihy, po czym wyszczerzył się, wyraźnie zadowolony z siebie.-Idziesz się ze mną pobawić. Ty teeeż, Oki!
      Nie słuchając sprzeciwu szatyna złapał nas za ręce i wyciągnął z pomieszczenia. Pociągnęłam go lekko, żeby się zatrzymał.
-Co powiesz na kąpiel?-poczochrałam go po włosach widząc zachwyt w tych ślicznych, szarych oczach.-Ja i Sasuke-chan- spojrzałam z przekąsem na czarnookiego-pójdziemy po Jiro, a ty powiedz cioci, żeby cię przebrała, dobrze? Zaproś też Naruto i Sakurę.
     Koki skinął energicznie głową, po czym pobiegł do środka krzycząc na cały regulator. Przewróciłam oczami, po czym po raz kolejny tego dnia ruszyłam do domu przyjaciela.
-Kim jest ten cały Jero? To twój chłopak?-spytał po chwili ciszy mój towarzysz. Czyżby był... zazdrosny?
-Jiro- burknęłam.-To mój naj... przyjaciel.
    Kiedyś bez wahania powiedziałabym, że Jiro to mój najlepszy przyjaciel. Lecz teraz przed moimi oczami stały zielono-niebiesko-złote oczy i szelmowski uśmiech, oraz wesołe, seledynowe tęczówki i burza rudych włosów. Czułam się, jakbym ich zdradzała, co było... chore. W końcu byli...
     Sasuke tylko zmarszczył brwi. Jak zwykle. W milczeniu dotarliśmy do domu Abe, do którego jak zwykle wlazłam do środka bez pukania. Białowłosy leżał na łóżku i czytał, jak zwykle kompletnie odcięty od świata. Kochał książki, co ani trochę nie pasowało do jego charakteru.
     Rzuciłam w niego poduszką, a on zaskoczony podskoczył i spadł na podłogę.
-Nie strasz mnie tak, syrenko-uwielbiałam, kiedy tak na mnie mówił. Odzwierciedlało to moją miłość do wody.-O co chodzi?-spojrzał podejrzliwie spoglądając na Uchihe.
-To Sasuke, mój przyjaciel-wyjaśniłam. Szatyn wyglądał, jakby był wściekły na cały świat.-Idziesz z nami i Kokim nad wodę?-spytałam od razu znając odpowiedź. Chłopak przejął po mnie uzależnienie od pływania.
      Po chwili czekania udaliśmy się nad jeziorko. Właściwie był to staw, jednak nikt tak na niego nie mówił. Pozostali już na nas czekali. Koki i Naruto dorośle chlapali się na brzegu, a Sakura opalała się w moim starym kostiumie. W tym właśnie momencie uświadomiłam sobie, że takowego nie posiadam.
-Okiiii! Chodź tutaj!!!-maluch jak zwykle był doskonale słyszalny. Właśnie wspinał się na Naruto, aby potem wskoczyć do wody.
-Nie mam kostiumu-odparłam krzyżując ręce na ramionach.
-Coś na to poradzimy-Abe zatarł ręce, i nim się zorientowałam byłam w jeziorku.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
-Twoje włosy wciąż są mokre?!-spytał wyraźnie zaskoczony Uzumaki. Choć od pamiętnej kąpieli minęły już dwie godziny włosy istotnie praktycznie nie wyschły. Nie dziwiło mnie to; sięgały mniej więcej do pasa.
-Niestety. Muszę je ściąć...-mruknęłam, przeczesując pukiel palcami.
-Nie. Tak jest dobrze-zerknęłam zaskoczona na Sasuke, jednak on nie odwzajemnił spojrzenia. Typowe.
-Czyli to prawda, że lubisz długie włosy, Sasuke-kun?- westchnęła Sakura przyglądając się ze smutkiem swoim do ramion.
-Ja tam wolę krótkie!-wtrącił Naruto spoglądając na Haruno, jakby oczekiwał pochwały. Czyli wciąż się nie nauczył?
-A kogo obchodzi twoje zdanie?!-warknęła zadając cios.
-Nie tak mocno, Sakura-chan...-jęknął blondyn masując się po głowie. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.  Nawet nie zauważyłam, kiedy ich kłótnie stały się codziennością.
     Siedzieliśmy na ławce, jedynej w wiosce, czekając na kolesia z Suny. Było parę minut po dwunastej, kiedy przed nami pojawił się mężczyzna. Spod maski ANBU Piasku wystawały długie, czarne włosy. Miał na sobie coś przypominającego kimono, najpewniej przeciw burzom piaskowym.
-Wysłannicy Konohy?-spytał. Jego głos nie należał do dorosłego faceta; bardziej do nastolatka. I miałam wrażenie, że skądś go znam.
-Hai-odpowiedział Uchiha wystawiając do przodu rękę ze zwojem. Obcy sięgnął po niego, jednak Sasuke cofnął dłoń. Kątem oka widziałam zdziwioną Sakurę zatykającą usta Naruto. Mądrze.-Najpierw podaj hasło.
     Wyraźnie się zawahał. To była sekunda. Mężczyzna wyrwał zwój Sasuke i zaczął uciekać. Ja i Uchiha pobiegliśmy za nim, a za nami Naruto z Sakurą. Uśmiechnęłam się, widząc, w którą stronę pobiegł. Jakby chcąc nam pomóc wbiegł przez ogromną bramę na skraju wioski.
-Sakura, zamknij ją!-krzyknęłam, a dziewczyna posłusznie wypełniła mój rozkaz, po cym stanęła przed drzwiami z kunaiem w ręku. Po chwili mężczyzna uświadomił sobie w jakiej sytuacji się znalazł. Budynek z przezroczystym, twardym sufitem. Jednym wyjściem zamkniętym. Brakiem sposobów ucieczki.
     Byłam pewna, że nie wie o wielkim więzieniu, z którego swojego czasu słynęło Uingu.
     Shinobi przyjął pozycję do walki. Spojrzał na Sasuke. Szatyn włączył sharingana. Postanowiliśmy zaatakować, jednak ten kretyn jak zwykle musiał przeszkodzić.
-Ja, Naruto Uzumaki, przyszły Hokage, pokonam cię!-blondyn wyszedł przed nas, a ja opuściłam ramiona zrezygnowana.-Kage-bunshin no jutsu!-krzyknął, a wokół niego pojawiły się jego kopie. Zaczął atakować, a ja mogłam tylko otworzyć usta ze zdziwienia. Przeciwnik bez żadnego problemu pokonał klony, przy czym momentalnie znalazł się przy Uzumakim, podciął go i przybił kunaiami do podłoża ignorując wściekłe wzaski chłopaka.
      Bez wahania skorzystałam z momentu i kopnęłam go w bark. Przeturlał się chwilę, po czym błyskawicznie wstał i zaczął  kontratakować. Przyjęłam cios na bark, krzywiąc się z bólu, i przecięłam jego pierś kunaiem. Nie był mistrzem sztuk walki, lecz po chwili uderzył mnie z pięści w brzuch. W tej samej chwili drugą ręką odparł atak Sasuke od tyłu. Wstałam z jękiem i dołączyłam do nich. Wróg sapał ciężko, lecz wciąż walczył. Coraz bardziej zbliżał się do muru. Nagle okręcił się wokół własnej osi, kołując tym samym mnie i Uchihe, po czym walnął w nas z całej siły. Zużył na ten cios resztkę swojej siły, ale zadziałało. Zdążyłam tylko przejechać kunaiem po masce, tym samym ją rozcinając, nim odrzuciło mnie na ścianę. Uderzenie odebrało mi dech, przez dobrą chwilę tylko się dusiłam. Po chwili podniosłam wzrok. Mężczyzna leżał oparty o ścianę, jego maska spadła, jednak nie widziałam jego twarzy. Jego biała szata była czerwona od krwi. Najwyraźniej rana, którą mu zadałam była głębsza niż mi się wydawało, co znacznie nam pomogło.
     Nagle moją uwagę odwrócił dziwny dźwięk, jakby... Śpiew tysiąca ptaków. To było głupie, jednak to było moje pierwsze skojarzenie. Przerażający odgłos, w pewnym stopniu piękny.
-Chidori- warknął szatyn, a z jego ręki popłynęły błyskawice. Zadrżałam, lecz nie ruszyłam się z miejsca. Spojrzałam na mężczyznę. To był w końcu ważny moment, chwila przed jego śmiercią. Nie chciałam tego, widzieć śmierć, lecz nie było niczego co mogłam zrobić. Technika Sasuke była straszna.
     Jednak... coś się zmieniło. Dokładniej sam wróg. Jego włosy zaczęły jaśnieć i zapadać się w sobie, rysy twarzy diametralnie się zmieniły. To już nie był mężczyzna, tylko... chłopiec. A ja znałam tą technikę. Jedno z wymierających kekkei-genkai Chmury, Gaikan henka, wykorzystujące chakrę do zmian w wyglądzie. Wszystko zaczęło łączyć się w całość. Widziałam w zwolnionym tempie jak Uchiha biegnie z morderczą bronią w ręku na ostatniego z tego klanu.
     Klan Tansho miał dla mnie ponownie zniknąć.
     A on... On żył.
-Stóój!!-krzyknęłam zdzierając swoje gardło. Jak histeryczka, poważnie chora histeryczka. Ale on tylko się obejrzał i  minimalnie zwolnił po swojemu marszcząc brwi. Wstałam. Zaczęłam biec. Widziałam błękitną poświatę, którą minęłam, zaledwie o metr. Złapałam blondyna i odskoczyłam z pora rażenia koszmarnej techniki. Bo w końcu Sasuke nie wiedział jak stare są te mury.
     Chidori miało prześladować mnie do końca życia. Zwłaszcza moment, w którym uderzyło w ścianę więzienia, zawalając ją. To byłam masakra. Widziałam tylko pył i gruz, kamienie leciały z nieba zasłaniając słońce.
     Koniec świata.
-Cześć, piękna-szepnął chłopak. Leżeliśmy obok siebie, a ja czułam się... bezpiecznie. Czując jego ciepło, słysząc urywany oddech. Nagle wstał, a ja mimowolnie wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Rzucił mi ten szelmowski uśmiech, i odszedł, lekko kulejąc, ale z godnością. Czemu nie zaczekał?
     "Mimo, że wali się świat, a ściany stoją w płomieniach, moja ręka wyciągnięta do jedynego ciepła."
-Naoki...-szepnęłam. Potem była już tylko ciemność.
---------------------------------
Okee
Jestem względnie zadowolona. Zbyt krótko, ale cii...
Jeżeli tego nie zrobiliście ogarnijcie "bohaterów", bo nazwiska itp. się przydadzą. Poza tym ja tu szukam cytatów i artów, a wy co? xD
Co do rozdziału; jest jeszcze w połowie luźny. Potem mam zamiar wprowadzić finał egzaminu, powrót wspomnień i akcję, dodatkowo w next'cie najpewniej będzie KisaSasu. Nareszcie dokończyłam te sześć odcinków Naruto (z miesiąc czekały xD) i trafiłam akurat na filery, których nie oglądam. :")
 Blog namber fri powstał. Wstępna nazwa to "Matryoshka - Teokure ni naru tame". (Matrioszka - Bo to za późno) Nic nie jest pewne, wszystko w październiku, tyle mam do powiedzenia.
Ejj, mam ochotę na pizze... :v No, ale cii, jtr pójdę...
Co tam jeszcze... Dziękuję serdecznie za komentarze. Motywujecie. ^^ Mam aż 9 (szał) obserwatorów... Jeej! I dzięki za te 1600 wyświetleń. OoO może jeszcze dam dedyka (lol). Rozdział dla  Enmy i Madary, tych regularnych. ;*
Pozdrawiam was wszystkich
Kisame Omori
Zdj tak bardzo tematycznie... :") No sory, kocham ten art.... *-*


4 komentarze:

  1. Dobra, od razu mówię, że spałam dziś 3 godziny i po osiemnastce kolei musiałam iść zapierdalać 8 godzin na praktykach. Jestem po czterech kawach i energetyku, a oczy i tak mi się zamykają, dlatego mój komentarz może być...nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa. Dziwny? Chaotyczny? Bezsensowny? No nieważne...
    Trochę mi się tekst rozmazywał przed oczami, ale mimo to przeczytałam kolejny rozdział! Brawo ja.
    HAHAHA mina Naruto jak wtargnął do pokoju gdzie Sasuke i Kisame na łóżku ten no...jak zwykle się przekomarzali.
    Dzieciak uwielbia Sasuke? Nie dziwie mu się. :3
    Sakura dalej zakochana w Sasuke, co za głupia baba. Nienawidzę jej XD i nigdy się nie pogodzę z faktem, że w mandze jest żoną Uchihy! NIGDY!
    Dwie godziny minęły i dalej more włosy? Skąd ja to znam.
    O kurcze, ta ostatnia scena...piękna! Naprawdę, piękna.
    Dobra, ubogi komentarz, ale proszę cię zrozum. Pracować po imprezie, na kacu i bez snu to tortura, a i tak jestem na siłach, żeby opublikować mój komentarz!
    A właśnie! Czekam na twój nowy blog o Deidarze <33333333333 jak ja dawno nic o nim nie czytałam :C
    Więc ten...pozdrawiam, szybko next itd.
    Idę spać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacun. Ja bym nie dała rady, nawet, jeśli miałabym cholerną ochotę.
      Dzieciak ma gust. B|
      Ja, tak jak większość fanów, uważam, że Sasuke jest z Sakurwą żeby odpokutować. No bo jak można zrobić kobiecie dziecko i nawet ani razu jej nie pocałować, no. xD
      Moje schną błyskawicznie odkąd ścięłam w 4 klasie podstawówki. ^^
      Ta ostatnia scena miała być piękna, starałam się. Nawet mi się cytat wpasował idealnie...
      W porównaniu na "czekam na next" (takich na szczęście nie dostaję <3) nie jest ubogi. xD
      Ja właśnie też, więc postanowiłam napisać, ale na razie czekam na szablon, który zamówię, jak Mayako otworzy kolejkę, soo... Trochę to potrwa.
      Również pozdrawiam
      Kisame Omori

      Usuń
  2. Jeny... Razem z moją narzeczoną czytamy Twojego bloga - od samego początku! I wiesz co? Straznie śmiała się, bo jej włosy też schną w niekończoność! Co ona by beze mnie zrobiła? Kupiłem jej niedawno nową suszarkę! xDD
    Nie będę ukrywał, bo Sakura to postać, której niecierpię i chyba nigdy jej nie polubię! Jakim cudem ona jest żoną Sasuke... Koleś chyba nie miał już co zrobić ze swoim życiem, że to ją wybrał na kobietę swego życia... ;__;
    Twoje opowiadanie mam nadzieję skończy się inaczej niż w mandze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję... Moje obecnie są w miarę okey, zwykle nie muszę używać suszarki.
      Moim skromnym zdaniem Sasuke ożenił się z nią, ponieważ chciał odpokutować. No bo jak można zrobić dziewczynie dzieciaka i ani razu jej nie pocałować, no. >_<
      Masz moją obietnice.
      Omori

      Usuń

CREATED BY
Mayako