środa, 19 sierpnia 2015

III - Wspomnienia

"Prawdziwej samotności doświadczają tylko ludzie bez przeszłości.
Ci, którzy znają tylko teraźniejszość."
                                                     - Tsuki no Ookisa

     Obudziłam się czując rosnący dyskomfort. Nie było to spowodowane niewielką ilością miejsca - dość często spałam zwinięta w kłębek. Chodziło raczej o wyczuwalną obecność Uchihy. Oddychał powoli i równomiernie, wiąż spał. Nie otwierając oczu wsłuchałam się w jego oddech. Nagle mruknął coś przez sen, a ja otworzyłam oczy i usiadłam gwałtownie. Z cichym westchnieniem wstałam sprawdzając stan dna komody. Jeszcze się nie załamało, co niezbyt mnie uszczęśliwiło. Przynajmniej miałabym powód do kupna szafy w innym kolorze niż biały.
      Poszłam do łazienki i obmyłam twarz wodą. Z rana moje oczy były ogromne, a włosy przypominały huragan. Zastanawiałam się nad ich obcięciem już parokrotnie, ale ciocia nawet nie chciała o tym słyszeć.
Ubrałam leginsy do kolan i za duży T-shirt, po czym ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę wyjmując jajka. Jajecznica była jednym z niewielu posiłków, które potrafiłam przyrządzić. Dołączały do niej kanapki i gotowane parówki, których i tak nie umiałam obrać.
       Po chwili po domu rozniósł się zapach jedzenia. Nałożyłam dwie porcje na talerze nucąc pod nosem. Nagle poczułam ciepły oddech na czubku mojej głowy, gorące ciało prawie stykające się z moimi plecami.
-Śniadanie?-mruknął do mojego ucha pochylając głowę nad moim ramieniem. Sięgnął po talerz i zamierzał odejść, ale ja złapałam go za ramię. Jego skóra była rozpalona, a on sam drżał, choć starał się to ukryć swoim zachowaniem. Po co? Nie miałam pojęcia. Godność to jedno, a potrzeba pomocy drugie.
-Masz gorączkę-stwierdziłam wpatrując się w niego.
-I co z tego?-warknął, a jego mięśnie się spięły. Maska spadła.
-Musisz iść do szpitala. Wyleczą to-skinęłam głową na lewą rękę. Krew przesiąkła przez bandaż, a ja byłam pewna, że wymaga to interwencji medyka. Nie miałam nawet pojęcia skąd wiedziałam jak to zabandażować. I nagle mnie olśniło. To było tak oczywiste.-Odłóż to na razie.
      Sasuke zrobił zaskoczoną minę, po czym jajecznica wróciła na półkę. Powoli odwinęłam przyklejony bandaż ignorując zduszone syknięcia chłopaka. Zaintrygowana położyłam ręce na przedramieniu chłopaka, a z moich dłoni popłynęła zielona chakra. Patrzyłam skupiona jak rana zabliźnia się, co prawda żółwim tempem. Po bliżej nieokreślonym czasie pozostały tam tylko płytkie zadrapania.
     Uchiha zacisnął rękę w pięść, aby po chwili powoli ją rozluźnić. Nie oczekiwałam podziękowań.
Śniadanie zjedliśmy w ciszy, po czym Sasuke wziął prysznic. Pożyczyłam mu jedną z koszulek, które dostałam od Jiro do spania. Szatyn nie wydawał się być skrępowany tym, że obudził się w moim domu w samych bokserkach. Wręcz przeciwnie - mógł przecież wykąpać się u siebie w domu. Nie miał zbyt daleko.
    Gdy chłopak wszedł do łazienki ja sprzątnęłam zużyte bandaże. Byłam cholernie zainteresowana umiejętnością technik medycznych. Z dnia na dzień odkrywałam coraz więcej dawnej siebie. Cieszyło mnie to jednak coraz mniej. Te techniki, które już umiałam były świetne. Wydawały mi się przydatne, ale... Było coś jeszcze. Coś znacznie głębszego, choć teraz tak tego nie odczuwałam. Ten niewidoczny, niewyczuwalny ból. Miałam z nim styczność podczas koszmaru, nigdy więcej, ale wiedziałam, że tam był. I powoli wyżerał mnie od środka przejmując kontrolę.
-Usnęłaś?-chłodny głos wyrwał mnie z zamyślenia. Sasuke stał nade mną, a ja siedziałam oparta plecami o ścianę. Koszulka Jiro była dla niego idealna i najwyraźniej znalazł swoje bojówki w łazience. Mokre włosy opadały mu na oczy, a brwi były zmarszczone. Powoli pokręciłam głową wgapiając się w te onyksowe tęczówki. Choć sama miałam czarne oczy, nigdy nie widziałam aż tak głębokiego spojrzenia. Było hipnotyzujące, tak boleśnie piękne...
-Znowu śpisz, Kisame?-spojrzałam z zaskoczeniem na drzwi, zza których dobiegał nas donośny głos Sakury. Wstałam, a Sasuke zrobił minę 'proszę, nie rób tego'. Wróć. On by nie prosił. Otworzyłam jej.
-Przynajmniej teraz nie spisz. Zastanawiałam się, czy iść jeszcze dzisiaj z tobą na trening, czy może...-wpuściłam Haruno do środka, a ta na widok Uchihy zatrzymała się gwałtownie. -Sasuke-kun!-zapiszczała nienaturalnym głosem.-Co ty tu robisz? Myślałam, że trenujesz z Kakashim-sensei do...
-Właśnie wychodziłem-przerwał jej. Zapewne tylko on wiedział gdzie trenują i była to dobra okazja do spotkania Hatake. Miałam do niego parę pytań. Na przykład, czy mam rodzeństwo.
-Poczekaj! Muszę zobaczyć się z Kakashim- rzuciłam Sakurze przepraszające spojrzenie, po czym ruszyłam za Sasuke w kierunku wyjścia z wioski.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
       Trenowali spory kawałek od Liścia. Na wzgórzu, którego szczyt pokryty był kamieniami. Kompletne pustkowie. Zauważyłam, że Kakashi trenuje tylko z Sasuke co nie było fair. Zwłaszcza, że Naruto dostał się do finału egzaminu.
      Jak można było przypuszczać, mimo sporego spóźnienia Uchihy, Hatake jeszcze nie było. Między mną a Sasuke panowała cisza. Chłopak patrzył przed siebie. Wydawał się być zamyślony, jego włosy powiewały na wietrze. Po chwili zamknął oczy rozkoszując się chłodnym wiatrem. Nawet w takiej pozie wydawał mi się być bryłą lodu, zimną i twardą niczym skała. Był oschły i nazbyt dumny. Mimo to było w nim coś pociągającego, ta iskra w oku, którą tak trudno było wyłapać.
-Nareszcie jesteś-mruknął, a ja odwróciłam się i spotkałam ze spojrzeniem Hatake. Ten zgiął rękę za głową i spojrzał na nas przepraszająco.
-Musiałem iść na około, bo...
-Daruj sobie, Kakashi-sensei- warknął Uchiha. W pewnym stopniu mnie to bawiło. Odzywał się do Hatake jakby miał go głęboko w poważaniu, ale wciąż używał wpojonego '-sensei'. Ja sama nie używałam zwrotów grzecznościowych. Czułam się przy tym dziwnie, nawet, gdy mówiłam do Hokage.
-O co chodzi, Kisame?-mruknął, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.-Po coś tu jesteś.
-Miałeś ze mną trenować-wyjaśniłam lekko speszona. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił gest. Tak mi się przynajmniej wydawało, jego maska uniemożliwiała zobaczenie dolnej części twarzy.
-Prosiłem Sakure, żeby poćwiczyła z tobą kontrolę nad chakrą. Na razie trenuję z Sasuke. Poczekasz te trzy tygodnie?-uśmiechnął się do mnie z zamkniętymi oczami. Nie chciałam robić problemów, więc odpowiedziałam twierdząco.
-I.... Chciałabym poznać wszystkie informacje jakie o mnie znasz-starałam się patrzeć pewnie, bez wahania. W końcu chciałam wiedzieć, czyż nie?
     Kakashi spojrzał na mnie... inaczej. Jakby walczył sam ze sobą. Coś było na rzeczy, a ja miałam zamiar dowiedzieć się co.
-Myślę, że powinnaś wiedzieć. Przyjdź tutaj z samego rana.
~*~
      Nie chciało mi się biec, ani skakać po gałęziach. Gai nauczył mnie tego, kiedy wyruszyliśmy z Uingu. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę Liścia, co było dla mnie co najmniej dziwne. Nienawidziłam chodzić, wolałam poruszać się szybciej. Chodzenie było nudne, a ja nienawidziłam nudy.
      Nagle obraz przed moimi oczami się rozmazał. Oparłam się o drzewo, aby nie upaść, ale przenikliwy ból zmusił mnie do bliższego zapoznania się z glebą. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam byłam już gdzie indziej.
      Czułam się dziwnie, tak jak ostatnio, podczas koszmaru. Podeszłam do gromadki siedzącej przy drzewie. Trójka dzieci i jeden dorosły mężczyzna. Wszyscy mieli ochraniacze Chmury. Przysiadłam się do nich i przyjrzałam się ich twarzom.
      Dzieciaki miały jakieś dziesięć, jedenaście lat. Były to dwie dziewczyny i chłopiec. Jedna z nich miała, krótkie, ścięte do ramion, rude włosy i zielone oczy, w których skakały wesołe ogniki. Przez jej twarz na skos przebiegała blizna, która tylko nieznacznie ją szpeciła.
      Chłopiec był blondynem o łobuzerskim uśmiechu i ni to niebieskich ni zielonych oczach. Wydawało się, że wciąż zmieniają kolor. Był piękny, nawet zbyt bardzo, już w tym wieku widać było, że wyrośnie na niezłego przystojniaka.
     I ostatnia dziewczyna, którą od razu rozpoznałam. To byłam ja, z pewnością. Długie, czarne włosy, takie same oczy i blada cera. Chociaż... Coś było nie tak. Dziewczyna nie uśmiechała się, a jej spojrzenie było zimne. Wyglądała jak Uchiha, a może nawet gorzej. Bo w jej oczach nie było chęci zemsty, jak u Sasuke, tylko... pustka.
     Mężczyzna miał brązowe włosy i bródkę. Miał małe oczy i zmarszczki opaskę na jednym oku. Z niego również nie dało się nic wyczytać. Siedział ze zmarszczonymi brwiami i przyglądał się grupce, najpewniej geninów, siedzących przed nim.
-Jestem Eizo Hajime, nowy kapitan drużyny. Mówcie mi po imieniu, bez tego irytującego -sensei. Przedstawcie się-jego głos był gruby i chrapliwy, choć na twarzy gościł uśmiech.
-Naoki Tansho- powiedział blondyn przeczesując dłonią stojące na wszystkie strony włosy.
-Akira Hana-krzyknęła ruda, a kąciki jej ust pojechały ku górze.
-Kisame Omori- mruknęła mała ja. To było dziwne uczucie. Nareszcie wiedziałam, jaka byłam przed utratą pamięci i jednocześnie nie podobało mi się to. Byłam stanowczo zbyt oschła.
       Nagle wszystko zawirowało i wspomnienie zmieniło się. Otoczenie pozostało to same, ale za to zmieniły się postaci. Na drzewie siedziałam ja i Naoki, wydawali się mieć po jakieś czternaście lat. Tym razem byłam uśmiechnięta, wydawałam się być względnie szczęśliwa. Za to Naokiego można było określić tylko słowem ciacho.
-Dość długo nie wracają-mruknął Tansho bujając się w przód i w tył na gałęzi. Wydawał się być lekko zdenerwowany, choć starał się tego po sobie nie pokazywać.
-Dadzą radę. Eizo jest jouninem, a Akira jest na poziomie jounina. Pewnie po tej misji awansuje, a my wyjdziemy na ostatnie cioty-oznajmiłam, a Naoki parsknął śmiechem.
-Ty i twoja szczerość. Ale wiesz, ja nie zamierzam pozostać w tyle-uśmiechnął się przebiegle, po czym zeskoczył z drzewa.-Idziesz?
-Gdzie?
-Poszukać ich, może już wrócili-wyjaśnił, a ja zrobiłam obolałą minę.
-Nie chce mi się-mruknęłam opierając się o pień i przymykając oczy. Chłopak westchnął i wziął mnie na ręce.
-Może być?-spytał, przychylając głowę na prawo.
-Ujdzie-odpowiedziałam, a chłopak poprawił moje/jej ułożenie i ruszył w stronę budynków.
-Tansho-san! Omori-san!-usłyszeli wrzask, po czym odwrócili się. Podbiegł do nich mały okularnik z burzą zielonych włosów.
-O co chodzi, Hideto?-dopiero zauważyłam stan chłopaka. Jego ręce drżały, a oczy, ledwo widoczne pod okularami, były zaszklone.
-Ja.... Hana-san i Hajime-san... Oni...-wyjąkał, a blondyn odstawił mnie na ziemię.
-Co jest? Są ranni?-spytała ja marszcząc brwi. Czułam napięcie i zdenerwowanie. Chłopak nie odpowiedział. Uparcie milczał odwracając wzrok.
-Odpowiedz-warknął Naoki. Już się nie uśmiechał.
-Nie żyją.
      Widziałam jak upadam na kolana. Widziałam jak z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Widziałam zielonookiego obejmującego mnie. On też płakał.
      I ten ból. Był nie do zniesienia, przytłaczający, taki bolesny... Chciałam krzyczeć, rozwalić to wszystko. Zniszczyć, puścić z dymem. I nagle...
      Pusto.
      Pusto.
      Poczułam się pusta. Już nie chciałam krzyczeć, przestałam walczyć. Rozrywało mnie na miliony maleńkich kawałeczków. Bolało. Cholernie bolało, a ja mogłam tylko wbijać ręce w ziemię, patrzyć przed siebie i płakać.
     Znowu byłam w swoim ciele, w lesie. Powoli wstałam. Byłam roztrzęsiona. Przed oczami przelatywał mi wspomnienia. Urodziny Akiro, początki naszej przyjaźni. Naszego trzyosobowego tandemu jadącego przez życie.
     Nie chciałam pamiętać. Chciałam być starą Oki, niewinną i uroczą. Bo coś się zmieniło. Czułam to, kiedy przemierzałam samotnie las, krok po kroku. Igły zaczepiały się o moje sandały, gałęzie łamały pod moim ciężarem. Zobaczyłam to. Kisame wracała do domu.
    Pierwszy raz w życiu poczułam się samotna. Bo w końcu... Nie miałam przyjaciół, czyż nie? Nie zapamiętałam nawet śmierci mojej najlepszej przyjaciółki. 
     Nie miałam pojęcia kiedy weszłam do wioski, ani kiedy znalazłam się pod rezydencją Hyuuga. Nie skierowałam się tu specjalnie, to było raczej podświadome pragnienie. Samolubnie chciałam wykorzystać kogokolwiek, byleby nie być sama.
     Otworzyła mi granatowowłosa dziewczyna. Bo białych tęczówkach i braku źrenic poznałam, że jest siostrą lub kuzynką Neji'ego.
-Jest Neji?-mruknęłam. Mój głos był chrapliwy, a ręce trzęsły się niemiłosiernie.
-Tak-dziewczyna zawołała chłopaka.-Jestem Hinata- przedstawiła się rumieniąc się jednocześnie. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż Neji podszedł do nas. Spojrzał na mnie zszokowany. Pewnie wyglądałam fantastycznie z czerwonymi oczami i liśćmi we włosach.
     Ignorując Hinate przytuliłam się do niego. Nie znaliśmy się zbyt długo, nie byliśmy przyjaciółmi, ale potrzebowałam kogoś takiego jak on. Był spokojny i rozważny, zupełne przeciwieństwo, Lee, Tenten czy Sakury. Ktoś, przy kim można się wypłakać. Chyba chodziło też o to, że po prostu nie chciałam być sama. Byłam żałosna.
      Pozwoliłam zaprowadzić się do pokoju Nejiego. Okrył mnie kocem i wyszedł tylko na chwilę, żeby zrobić herbatę. W przeciwieństwie do reszty domu to pomieszczenie wydawało się być wyjątkowo skromne. Nie znalazłam żadnej niepotrzebnej rzeczy, wszystko miało jakiś cel. Żadnych plakatów, zdjęć czy figurek. Podobał mi się ten minimalizm.
      Kiedy Neji wrócił usiadł obok i przeszył mnie czujnym spojrzeniem. Wiedziałam, że oczekiwał wyjaśnień, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
-Co się właściwie stało?-spytał. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Bo nic się właściwie nie stało. A przynajmniej nie teraz. Akira i Eizo zginęli jakieś dwa lata temu. To była tylko i wyłącznie moja wina, że moje więzi wróciły.
-Przypomniałam sobie coś-nareszcie zdołałam to powiedzieć. O dziwo mój głos się nie załamał. Zwyczajnie stwierdziłam fakt, a Neji zrobił to, co od niego oczekiwałam.
-Rozumiem-mruknął, a ja spróbowałam się uśmiechnąć. Chyba mi to wyszło, bo kąciki ust chłopaka podjechały do góry tworząc urocze dołeczki.-Jak trening?
     I zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym, razem śmialiśmy się z teoretycznie głupich rzeczy. Nie zapomniałam o tym, co sobie przypomniałam, ale w pewnym stopniu przestało być to najważniejsze. W końcu trzeba iść naprzód.
    W końcu zrobiło się ciemno, a Neji zapytał, czy zostanę na noc. Gdyby powiedział to jakiś inny chłopak, na przykład Jiro, skwitowałabym to siarczystym ' nie'. Ale nie wiedzieć czemu ufałam Neji'emu. I tego się trzymałam.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
      Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Już drugi raz z rzędu obudziłam się w jednym pokoju z chłopakiem w moim wieku. Ciocia dostałaby szału.
       Nie miałam snów, pomijając jakieś idiotyczne fantazje. Nawet mnie to cieszyło, choć nie mogłam powstrzymać ciekawości co do mojej przeszłości. Wiedziałam, że nie powinnam się nią przejmować, w końcu zawsze najważniejsza jest teraźniejszość, ale... Musiałam wiedzieć.
       Doszłam również do wniosku, że odnajdę Naokiego. Nie powinno być z tym problemu, znałam jego imię, nazwisko i wioskę. Chyba, że... umarł. Jednak ja nie chciałam o tym myśleć. Byłam tęczową optymistką prącą przez życie na jednorożcu. No właśnie. Byłam.
       Spojrzałam na Nejiego. Leżał na drugiej połowie dwuosobowego łóżka. Jego włosy były rozwalone po łóżku, podobnie jak moje. Teraz, kiedy nie miał opaski mogłam dostrzec znak na jego czole. Coś jak zielony krzyżyk pomiędzy dwoma liniami tego samego koloru. Nie wiedziałam co oznaczał, ale nie odejmował chłopakowi urody. Choć, właściwie nie pociągał mnie w ten sposób co Sasuke.
      Nie chciałam go budzić, więc po cichu ubrałam się we wczorajsze ubrania i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam korytarzem. Przerażały mnie te wszystkie bogate zdobienia i obrazy. Były piękne, ale było w nich coś... sztucznego. Dużo bardziej podobała mi się ściana w domu cioci wymazana kredkami przez Kokiego. Budziła we mnie cieplejsze uczucia.
     Udało mi się wyjść niepostrzeżenie i w miarę szybko dostałam się do swojego domu. Po krótkiej kąpieli, zmienieniu ubrań i zjedzeniu śniadania byłam gotowa do drogi. Bałam się tego, co powie Kakashi. W końcu moja historia może być jeszcze gorsza.
      Nacisnęłam klamkę, a przed oczami stanął mi Sasuke z ręką wyciągniętą jak do pukania. Zmarszczyłam brwi.
-O co chodzi?-zapytałam bacznie się mu przyglądając.
---------------------------

Yo.
No, przyznam się chciałam dalej pisać, bo wczoraj złapałam wenę, ale uznałam, że długie rozdziały nudzą. XD Choć, sama sobie przeczę, bo u innych to ja oczekuję długich. No, ale w piątek jadę do Zakopca i pewnie nie wyrobiłabym się z dopisaniem kolejnej sceny, a nie chcę znów kończyć na zaśnięciu. ^^
No, bynajmniej... Przebiliście 1000 wyświetleń! Jestem z was dumna, serio. Bo wiecie, ja nie mam tego fejmu i dla mnie to dużo. B)
I mam nowy szablon, yeees! Jest cudowny, taki mhrrrroczny i wgl. Mayako jest koksem. ^w^ I na reszcie są obserwatorzy!
Co do rozdziału - miał być suprajs, a jest f chuj użalania się nad sobą. -.-" Już z tym kończę, bo wiem jakie to bywa irytujące. Jedyny powód, przez który nie zaczęłam drugiej części Dotyku Julii. ;-;
No i wiecie, jakieś info co do next'a będzie na moim fanpejdżu. Serio nie mam pojęcia za ile, zaraz wrzesień, a szkoła ssie. Nauczycieli przerazi mój obecny charakter pisma. :o
Ach, i jeszcze jedno - zastanawiam się nad zmienieniem zakładki bohaterowie. Trzeba dodać nowych boCHaterów i myślę nad ogólnym info np. wiek. Co wy na to?
Pozdrawiam
Kisame Omori

PS. Wygląd Eizo ukradłam Dodaiowi, shinobi z Chmury. Mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza.

8 komentarzy:

  1. Ohohoho jedziesz do Zakopanego? A w jakim to celu i na ile? (Ciekawska i wścibska-cała ja)
    Mieszkam dość niedaleko hyhy ;3

    Dobra, teraz może przejdę do rozdziału.
    Kisame jest osobą, którą kompletnie nie znamy, ona sama siebie nie zna i nie mogę się doczekać, aż jej wszystkie mroczne tajemnice wyjdą na światło dzienne!
    Kurde, nie wiem czemu, ale moim zdaniem na scena kiedy Sasuke nachylił się nad jej ramieniem i tak po prostu sobie wziął talerz była...UROCZA! Przymiotnik, który nie pasuje do naszego Uchihy, a jednak go użyłam.
    Medyk? Uhuhu, ładnie, ładnie. Ciekawe czym się jeszcze pochwali.

    Bardzo przyjemny rozdział. Przeczytałam szybko, ZA SZYBKO. Czekam na kolejną część. Miłego dnia! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę Rysy podbijać. B| Na jakieś cztery dni, bo wcześniej na trzy do Kielc, do ciotki. Moja mama dała ultimatum - albo Zakopany (mieszkam w mazowieckim i nie chciało mi się jechać) albo do babci na wieś.
      Uroczy Sasuke. Hmn. Z takim spotkałam się tylko na tak zwanych 'blogaskach' z blog onet. xd
      Staram się, żeby nie było tego za dużo, bo wiesz... Zaraz będzie zbyt koksowata, trzymam umiar. (teoretycznie)
      Miło, że ci się podoba. Ja czekam na kissy Enmy z Itasiem. ;3 Pozdrawiam
      Kisame Omori

      Usuń
    2. O mein goth, chodziło o Katowice nie Kielce xc

      Usuń
    3. Bu! Można byłoby się spotkać, ale właśnie w piątek jade do Krakowa na 5 dni ;-;

      Usuń
  2. Uwielbiam Cię :3
    Przeczytałam całe 3 rozdziały plus prolog w ułamku sekundy.
    Styl bardzo mi się podoba, tym bardziej cały pomysł na fabułę.
    Chociaż najbardziej przemawiają do mnie cytaty pod każdą postacią i przed każdym rozdziałem. To ciekawy pomysł.

    Życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak fajnie być uwielbianą. <3
      Widzę, że jesteś hardkorem. XD
      Cieszę się, że podoba ci się styl, bo do niego mam największe obiekcje. XD
      Ja uwielbiam szukać cytaty i fanarty... *.*
      Dzięki ^^
      Kisame Omori

      Usuń
  3. Kurczę, przez ten oślepiająco biały tekst, średnio wygodnie mi się czyta całość - po zaznaczeniu tekstu dałem radę, ale ciężko było. Radzę przyciemnić jej kolor, wtedy będzie o wiele lepiej.
    Nowy szablon super, Kisame w nagłówku jest przepiękna! Gdyby miała fioletowe włosy, byłaby troche jak moja Psylocke! xD
    Uwielbiam Twoje opowiadanie, co zresztą już chyba wiesz i... I cieszę się, że wreszcie mam chwilę by sobie je poczytać. :)
    Kisame to mega tajemnicza postać - jest cudowna! Nie mogę się doczekać, kiedy dowie się, kim jest no i... Jej reakcja! Na pewno będzie genialna.

    Madara Uchiha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z szablon nic nie zrobię, przykro mi. Nie jest mój i po prostu nie da się edytować. xD A zmieniać na razie nie zamierzam, chyba, że znajdę jakiś naprawdę epicki fanart.
      Dzięki za wszystkie komplementy. Twoje komentarze zawsze sprawiają, że się uśmiecham, tęskniłam za nimi.
      Pozdrawiam
      Kisame Omori

      Usuń

CREATED BY
Mayako