środa, 12 sierpnia 2015

II - Drużyna 7

"Czy mi zdradzisz imię swe? 
Gdzie jesteśmy? Czy wiesz gdzie? 
Nie pamiętam z tego nic. Nie pamiętać mogę cię."
                                                                                       - Bad Apple

-Nie bądź głupi, Sarutobi. Powiedz, że żartujesz- Hokage milczał starannie ignorując wypowiedzi mężczyzny.- Nie możesz trzymać nukenina na terenie wioski jak zwierzątko domowe! Trzeba ją zabić, zanim kogoś zabije!
-Uspokój się, Danzo. Włączyłem ją do drużyny Kakashiego Hatake. Będzie jej pilnował.
-Ona zagraża wiosce-burknął uderzając ręką o biurko.
-Danzo! Pozwalasz sobie na zbyt wiele.
-Ale...
-Podjąłem już decyzję.
-Złą-warknął mężczyzna i wyszedł z pomieszczenia.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
-Nareszcie jesteś, sensei! Jest już dziewiętnasta, nie szesnasta-spojrzałam na moją nową drużynę. Na Kakashiego, którego poznałam wcześniej, darł się jakiś blondyn, za nim stała różowowłosa dziewczyna, która ciosem z pięści uspokoiła kolegę. Dalej stał czarnowłosy chłopak i patrzył na nich z lekką pogardą, co zbytnio mnie nie dziwiło. Zachowywali się jak dzieci. Szatyn jako jedyny zdawał się zauważyć moją obecność. Zmarszczył brwi.
-Kto to?-mruknął. Jego głos był wypruty z emocji, zimny. W momencie, w którym się odezwał pozostała część grupy zwróciła na mnie uwagę. Uśmiechnęłam się, chcąc zrobić dobre pierwsze wrażenie.
-To Kisame Omori, nowa członkini drużyny-wyjaśnił Hatake.-Straciła pamięć, więc będziemy musieli poćwiczyć z nią jutsu. Kisame, to jest Sakura Haruno, Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki.
-To znaczy, że nie umiesz żadnych technik- Naruto patrzył na mnie zdziwiony. Przechyliłam głowę w bok.
-Nie sądzę, żeby był to dla was problem.
        Sasuke mruknął pod nosem coś, co można było uznać za 'ofiara', ale zignorowałam to. Poznałam już swoją naturę chakry i Kakashi obiecał ze mną trenować. Byłam pewna, że uda mi się ich dogonić.
-Więc, co powiecie na trening? Sasuke, ćwiczysz z Kisame, a Sakura z Naruto- Uzumaki jako jedyny wydawał się być zadowolony z tego podziału. Ja nie miałam ochoty walczyć z tym gburem.
     Choć... Coś w nim mnie niepokoiło. Nie chodziło o złą aurę, która się wokół niego roztaczała, tylko o ból w jego oczach. Był może i ukrywany pod ścianą z chłodu i pogardy, ale dało się go zauważyć.
     Nagle kopnął mnie bez ostrzeżenia. Odleciałam kilka metrów w tył, na co niecierpliwie prychnął.
-Jakbym walczył z Naruto- mruknął. Zdenerwował mnie. Z reguły byłam spokojna i uśmiechnięta, w całym swoim życiu nie spotkałam osoby, której bym nie lubiła. A on... wręcz wyzwalał negatywne emocje.
      Wstałam i wyjęłam kunai. Uchiha zrobił to samo. Znów czułam ten spokój i lekkie podniecenie. To była moja walka. Ruszyłam na niego jak najszybciej. Udało mi się błyskawicznie znaleźć się za nim i uderzyć poduszką dłoni między łopatki. Chłopak prawie upadł na twarz, ale w ostatniej chwili zrobił przerzut w przód. Zdziwiona zauważyłam, że się uśmiecha. Jego oczy rozbłysły czerwienią. Z ulgą zauważyłam, że sharingan jest niepełny. Ruszyłam na niego z kunaiem, ale on zablokował cios i kopnął mnie kolanem w brzuch. Zgięłam się na pół, po czym wzięłam oddech i błyskawicznie kucnęłam i spróbowałam go podciąć. Podskoczył, a ja wstałam uderzając pięścią w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był jego brzuch. Dystans między nami zwiększył się. Rzuciłam kunaiami nie oczekując większego rezultatu. Nagle Uchiha zaczął układać pieczęcie. Cholera.
-Katon: Goukakyuu no Jutsu!-krzyknął, a z jego ust wydobyła się kula ognia. Wstrzymałam oddech, ale...wiedziałam co robić. Pieczęcie pojawiły się w mojej głowie. Smok. Tygrys. Zając.
- Suiton: Mizurappa!-strumień wody stłamsił ogień przy okazji mocząc Uchihe.
-Wystarczy- Kakashi nie wydawał się być wkurzony. Dodatkowo ze zbytnim zainteresowaniem patrzył na mój lewy policzek.-Z tego co pamiętam to miał być trening taijutsu! Nie atakuj towarzyszy bez powodu, Sasuke- ze zdziwieniem zauważyłam, że Naruto i Sakura gdzieś zniknęli. No tak, przecież ich trening nie polegał na 'zabić-za-wszelką-cenę'.-Od jutra bierzemy się na poważnie za trening. Musisz przygotować cię do finału egzaminu-domyśliłam się, że chodziło o egzamin na chunina. Ja sama już go zdawałam... kiedyś. Nagle Hatake zwrócił na mnie uwagę-Możesz już iść, Kisame.
      Zaszczycona pozwoleniem ruszyłam w stronę wioski i... Zorientowałam się, że nie wiem którędy iść do małego mieszkanka podarowanego mi przez Hokage. Widziałam je tylko na zdjęciach, Kakashi miał podać mi jego dokładną lokalizację. Odwróciłam się, ale na polu treningowym nikogo nie było. Zrezygnowana zaczęłam błądzić po wiosce.
      Przez ten czas zrobiło się ciemno. W niewielu domach paliło się światło, a ja nie mogłam znaleźć bloku, w którym mieszkałam. Byłam zmęczona i cholernie bolały mnie nogi. I, co najgorsze, byłam piekielnie głodna.
-Zgubiłaś się?-podniosłam głowę. Patrzyły na mnie czarne oczy, ledwo widoczne z powodu ciemności, jednak zdążyłam dostrzec, że ze mnie szydzi. Znowu to uczucie. Jakbym była kimś innym. Przemogłam to.
-Trochę tak-uśmiechnęłam się, mając niewielką nadzieję, że chłopak odwzajemni uśmiech.
-Jak można być takim...-przerwał zdanie, a ja zmarszczyłam brwi. Mój plan bycia miłą właśnie zniknął, wypuszczając tą część charakteru, która nie była u mnie zbyt częsta.
-Jakim?-warknęłam.
-Nieudanym. I irytującym.
-Też mnie to zastanawia-mruknęłam, po czym wyminęłam go. Po chwili zauważyłam jednak, że on wciąż idzie za mną. Przyspieszyłam, a za rogiem ujrzałam cel mojej wyprawy. Szary blok, niezbyt nowy, ale do najgorszych też nie należał. Z tego co wiedziałam mieszkało tu jeszcze paru ninja, którzy tak jak ja nie mieli gdzie się podziać. Weszłam do środka i z przerażeniem zauważyłam, że Sasuke zrobił to samo. Pewnie odwiedzał kogoś, może jakąś babcie...
      Albo po prostu tu mieszkał.
      Nie było to zbyt prawdopodobne. Podczas mojej długiej wędrówki w poszukiwaniu domu natknęłam się na dzielnice klanu Uchiha. Była ogromna. I zamknięta, jak getto. Przerażała mnie myśl o mieszkaniu tam, chyba, że posiadało się ogromną rodzinę, którą Sasuke zapewne miał. Zanotowałam sobie w pamięci, żeby zapytać o to Naruto lub Sakurę.
      Uchiha wszedł do drzwi obok moich, rzucając mi ukradkowe spojrzenie. Wkroczyłam do środka. Przedpokój był mały i przestronny. Były tu tylko trzy pomieszczenia; kuchnia, łazienka i sypialnia. Podobało mi się to, ale dziwnie było mieszkać w tak małym domu. Spojrzałam z lekkim grymasem na sypialnie. Łóżko, szafka i komoda. Wszystko białe, jak w szpitalu. Z nieznanego powodu nienawidziłam szpitali, a kolor biały zawsze kojarzył mi się właśnie z nimi. Postanowiłam pójść na zakupy, oczywiście następnego dnia. Ciocia dała mi trochę pieniędzy, a Hokage dołożył coś z budżetu wioski.
      Zajrzałam do toalety. Ta urządzona była na niebiesko. Na płytkach widniały wypukłe, białe delfiny. Prysznic był szklany i trochę zbyt przezroczysty. Szału nie było. Kuchnia, tym razem czerwona najbardziej przypadła mi do gustu. Zwykła kuchenka, lodówka i ciąg szafek, w których czekały naczynia. Dodatkowo dwuosobowy stolik, w czerwono-białą kratkę.
     Po zwiedzeniu domu i smutnym odkryciu, że lodówka jest praktycznie pusta weszłam pod prysznic. Gorąca woda była przyjemna, choć nie byłam aż tak bardzo zmęczona po treningu, jak po samym chodzeniu. Przymknęłam powieki rozkoszując się ciepłem wody. Po kąpieli założyłam na siebie za dużą koszulkę, w której zwykle spałam i bieliznę. Wskoczyłam pod miękką, nieskazitelnie białą pościel i szybko usnęłam myśląc o Uingu.
*       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
Otwieram oczy. Rozglądam się po ciemnym pomieszczeniu, po czym po chwili namysłu chwytam za klamkę. Moja ręka przelatuje przez nią a ja zaskoczona przekładam ją przez drzwi. Odkrywam, że jestem niematerialna, niczym duch, i sama wkraczam do następnego pomieszczenia. Kolejne drzwi, są otwarte, już ktoś w nich stoi. To mała dziewczynka z długimi, czarnymi włosami. Ma na sobie za dużą bluzę, a w ręku ściska misia. Drży. Zaglądam do pokoju i zamieram z przerażenia. Czarnowłosy chłopak, z rysów podobny do dziecka, klęczy na ziemia. Jest tylko trochę starszy, ma może z jedenaście lat. Jego ręce są całe we krwi, a na twarzy gości przerażający uśmiech. Pod nim leży ciało, z którego wystają kunaie. 
-Co jest, siostrzyczko? Wiesz, że dobrze zrobiłem. Wiesz, jak mnie traktował-szepcze, jakby się tłumaczył, po czym podchodzi do dziewczynki. Przejeżdża kciukiem po jej policzku, zostawia czerwoną smugę. Ta nie rusza się, bez strachu wpatruje się w oczy zabójcy. Pochyla się nad jej uchem, po czym mruczy-Nie był dobrym ojcem.
Czarnowłosa zaciska powieki, a chłopak odchodzi zostawiając ją samą. 
 *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
-Halo!-podniosłam się gwałtownie. Płakałam. Leżałam na ziemi, a pościel była poskręcana parę metrów ode mnie. Otarłam łzy wierzchem dłoni i spojrzałam na zegarek. Było po czternastej, a ktoś namiętnie dobijał się do drzwi. Przeszłam przez przedpokój i otworzyłam, przy okazji unikając ciosu w twarz.-Oj, przepraszam. Zbyt mocno pukałam.
      To była ta różowa dziewczyna, Sakura Haruno z mojej nowej drużyny. Uśmiechnęłam się do niej. Objęła mnie wzrokiem, po czym zapytała:
-Obudziłam cię?-było to tak oczywiste, że miałam ochotę przyłożyć głową w ścianę.
-Nie, skądże-mruknęłam, po czym zainteresowałam się celem jej wizyty.-O co chodzi?
-Kakashi-sensei trenuje z Sasuke do finału egzaminu, tak samo jak Naruto, i poprosił mnie, żebym poćwiczyła z tobą kontrolę nad chakrą.
-A ty?-spytałam. Nie wyglądała na silną kunoichi, ale nie ocenia się książki po okładce.
-Miałam remis-wyjaśniła.-Poczekać na ciebie?
-Jeśli możesz-zamknęłam drzwi i ruszyłam do komody, którą zdążyłam wypełnić ubraniami przed wczorajszym treningiem. Założyłam koszulkę i leginsy, rozczesałam włosy i odświeżyłam się w łazience. Wzięłam coś do jedzenia z lodówki i zaczęłam myśleć nad moim snem.
      Miałam szczerą nadzieję, że nie był on jednym z utraconych wspomnień, tylko zwykłym koszmarem. Pamiętałabym coś takiego. Nie zapomniałabym śmierci ojca, czy też własnego brata. I zdecydowanie nie byłam tak wytrzymała. Gdyby ktoś zabił na moich oczach choćby Naruto, którego praktycznie nie znałam, dostałabym depresji. Szału.
      Przez całą drogę rozmawiałam z Sakurą. Okazała się być dość  miłą dziewczyną szalenie zakochaną w Sasuke. Polubiłam ją, nawet jeśli była dość irytująca.
      Nie trenowałyśmy na polu treningowym, tylko w lesie. Miałam wspiąć się na drzewo bez pomocy rąk, co było... niemożliwe. Haruno pokazała mi jak to ma wyglądać.
-Zabiję się.
-Wcale nie. Wystarczy, że skoncentrujesz chakrę w stopach. Na początku spróbuj wbiec, będzie ci łatwiej. Oznacz miejsce, do którego sięgniesz kunaiem.
     Zebrałam się w sobie i pobiegłam w stronę drzewa. Weszłam jakieś dwa kroki, po czym poczułam, że spadam, więc odbiłam się w tył na ręce i wylądowałam lekko na nogach.Czułam, że to będzie długi trening.
  *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *       *
-Cieszę się, że zgodziłaś się z nami tu przyjść!-Lee uśmiechnął się do mnie. Pomimo dziwnego, wręcz odpychającego wyglądu było w nim coś co przyciągało. Miał taki wesoły, optymistyczny charakter, że nie dało się go nie lubić.
     On, Neji i Tenten spotkali mnie, kiedy wracałam z treningu i zaprosili na ramen do Ichiraku. Przy barze spotkaliśmy również Naruto, przy którym stały trzy puste miski.
-Nie ma sprawy-odwzajemniłam uśmiech. Spojrzałam na Neji'ego i Tenten, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. A więc zostałam sama z Naruto i Lee. Zajebiście.
-Tak właściwie jak wy się poznaliście, dattebayo?-czarnowłosy zrobił zakłopotaną minę. Przypomniałam sobie moment, w którym rzucił we mnie kunaiami. Wydawało mi się, że było to już dawno, choć minęło zaledwie parę dni.
-Wpadliśmy na siebie w mojej wiosce-uprzedziłam jego odpowiedź, a on posłał mi dziękujące spojrzenie. Spojrzałam na wielką skalną półkę górującą nad wioską. Były na niej wyrzeźbione twarze Hokage. Nie znałam ich dobrze, wiedziałam tylko ogólnikowe informacje, jak mokuton Hashiramy.
-Kiedyś zostanę jednym z nich-blondyn wyrwał mnie z zamyślenia.
-Hm?-mruknęłam, nie rozumiejąc jego wypowiedzi.
-Hokage- wyjaśnił.-Zostanę Hokage, to moje największe marzenie.
      Zmierzyłam go wzrokiem. Marzenia były dla mnie ważne. Chciałam poznać rodziców, albo chociaż przypomnieć sobie ich twarze. Może miałam rodzeństwo? Albo pieska? Teraz, kiedy zamieszkałam w Konoha postanowiłam również zostać jouninem. Była przede mną długa droga, ale nie martwiłam się o to. Umiałam już pierwszą technikę, choć moja kontrola chakry była beznadziejna. Miałam marzenia i potrafiłam docenić też czyjeś, nawet jeśli wydawały mi się nieprawdopodobne.
-Powodzenia-powiedziałam uśmiechając się. Wyszczerzył się, po czym zamówił czwartą porcję ramen, wysypując resztę pieniędzy ze skarbonki żaby. Ja sama zjadłam miskę i czułam się najedzona. Po chwili chłopcy urządzili sobie zawody z jedzenia ramenu, a Neji i Tenten ulotnili się. Kiedy Tenten przytuliła mnie na pożegnanie poczułam dziwne ciepło przeszywające mnie od środka. Pomachałam chłopakom, po czym oddaliłam się od Ichiraku.
     Nie było zbyt późno, gdzieś koło dwudziestej, więc postanowiłam wrócić do lasu. Minęłam strażników, po czym udałam się na polanę, na której uprzednio trenowałam z Sakurą. Drzewo był nacięte gdzieś na wysokości dwóch i pół metra. Choć Haruno nie przyznała tego na głos, wiedziałam, że jest beznadziejnie. Zwłaszcza, że miałam za sobą cały dzień treningu, wyłączając krótką przerwę na zakupy.
     Skupiłam chakrę w podeszwach stóp. Z powodu braku pamięci nie miałam pojęcia jak silna ona jest, co równoważyło z tym, że nie potrafiłam użyć jej odpowiedniej ilości. Podczas walki robiłam to instynktownie, po prostu się broniłam. Wbiegłam na drzewo, starałam skupić się na chakrze. Po paru krokach odbiłam się zbyt mocno, co skutkowało upadkiem. Zdążyłam zrobić kunaiem rysę w korze, jakiś centymetr wyżej. Po paru razach z irytacją kopnęłam w drzewo.
-Nie wyżywaj się na nim-usłyszałam kpiący głos. Odwróciłam się. Parę kroków dalej szedł Sasuke. Był wykończony, jego lewa ręka była w koszmarnym stanie. Chwiał się, jakby ledwo stał na nogach.
-Nie wyżywam-burknęłam. Zignorowałam to, że przystanął i zaczął się przyglądać i po raz kolejny spróbowałam, znów robiąc postęp w postaci jednego centymetra. Byłam już tym zmęczona, cały dzień treningu dawał mi się we znaki, choć nie wyglądałam tak źle jak Sasuke.
-Tym sposobem tego nie zrobisz-odwróciłam się patrząc na niego ze złością. W jego towarzystwie nie dało się był miłym.
-Więc niech szanowny pan Uchiha pokaże mi jak-warknęłam.
-Skoro nalegasz-wyjął kunai i zaatakował mnie. Chciałam zrobić krok w tył, ale wpadłam na drzewo. Próbowałam odbić jego atak swoim kunaiem, ale z łatwością wytrącił mi go z ręki. Gdybym skręciła w lewo lub w prawo z pewnością by mnie zranił. Miałam pewność, że byłby w stanie to zrobić. Jedyną drogą ucieczki było... drzewo. Po raz tysięczny tego dnia skupiłam chakrę wybiłam się w górę i wskoczyłam na drzewo. Biegłam po pionowej ścianie, ale Uchiha nie zatrzymał się. Gonił mnie prawie do czubka drzewa, gdzie przystanął i posłał mi wywyższający uśmiech. No tak. W końcu miał rację. Nagle skrzywił się z bólu i stracił równowagę. Zaczął spadać zaczepiając o gałęzie, a jak jak wariatka rzuciłam się za nim. Wiedziałam, że nie zdążę, chyba, że...
      Zeskoczyłam z drzewa wybijając się gałęźmi w dół. Udało mi się wylądować na rękach i wstać. Chwilę później zamortyzowałam upadek Sasuke. Było jasne, że go nie złapię, byłam dość drobną osobą, a on szesnastoletnim facetem. Jęknęłam z bólu, i zdjęłam go z siebie. Był przytomny, na jego twarzy malował się grymas bólu. Podniosłam się i zarzuciłam jego ramię na mój kark. Prawie go upuściłam, ale ostatecznie dałam radę. Wystarczyło dojść do wioski, blok stał na szczęście przy samej bramie, co udało mi się zapamiętać.
-Co ty robisz, idiotko?-burknął Uchiha. Ledwo szedł, gdyby nie ja dawno by upadł.-Nie zgrywaj bohaterki.
-Nie zgrywam. Po prostu ci pomagam-chłopak zamilkł.
     Zsynchronizowałam nasze ruchy. Lewa, prawa, lewa, prawa... Strażnicy spali na warcie. Zignorowałam ten fakt, choć uważałam to za kompletny kretynizm. Lewa... Sasuke potknął się o wystający kamień. Usłyszałam zduszony krzyk. Pomyślałam o schodach. Nie było możliwości, żebyśmy dali radę. Chociaż...
-Poczekaj-mruknęłam. Skoncentrowałam chakrę w całych nogach.-Obejmij mnie od tyłu-ze zdziwieniem zauważyłam, że chłopak posłuchał, musiał być porządnie zmęczony. Z cichym stęknięciem wzięłam go na barana. Byłam pewna, że wyglądamy komicznie. Lewa, prawa... Największy problem stanowiły schody, na szczęście nie było ich dużo.
      Po dotarciu na górę zorientowałam się, że chłopak zasnął, a ja nie miałam kluczy do jego mieszkania. Westchnęłam, po czym wniosłam go do mojego domu i położyłam na łóżku. Nie widząc innego wyjście rozebrałam go do bokserek. Był poraniony, brudny i cholernie seksowny. Nie zwracając uwagi na nagą klatę chłopaka opatrzyłam jego rany, zwłaszcza lewą rękę, która była koszmarnie poparzona. Przykryłam go kocem, a sama wzięłam krótki prysznic. Wysunęłam najniższą szufladę komody, po czym zwinęłam się w niej w kłębek i ledwo się mieszcząc usnęłam.
----------------------------------------
Ohayo!
Jestem zadowolona z rozdziału.
Nie było może jakichś super akcji, ale za to spotkanie Drużyny 7. Starałam się choć trochę oddać kanon bohaterów, mam nadzieję, że nie jest koszmarnie.
Zapraszam do zakładki 'bohaterzy'. Jest ich teraz więcej, bo znalazłam świetną piosenkę.
Dziękuję wszystkim, którzy skomentowali poprzednie rozdziały. :* Motywujecie mnie jak nic innego. ^^
Pozdrawiam was serdecznie
Kisame Omori

4 komentarze:

  1. Kurczę, Kisame to taka pogodna duszyczka. :-) Kiedy wsparła Naruto w jego marzeniu, aż mi się tak milutko zrobiło. Serio.
    Cudowna kobietka.
    Interesujące są te poparzenia Sasuke, cóż on takiego z Kakashim wyrabiał? Chyba się domyślam, ale swoje przemyślenia zostawię póki co w mojej głowie.
    Nie chcę się ośmieszać, haha. xD
    Sen był przerażający. Czy to wspomnienie, czy zwykły koszmar? Zadawałem sobie podświadomie to pytanie, aż do końca rozdziału. Mam nadzieję, że kiedyś się to wyjaśni.
    No i Sasuke! Nie przepadam za nim, ale świetnie oddajesz jego charakter. Patrzy z pogardą i wywyższa się jakby nie wiem co. Ale cóż, taki właśnie jest.
    Mam nadzieję, że ładnie podziękuje Kisame za pomoc. Zasłużyła. :-)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, jak ja nie lubię pogodnych duszyczek. Taak, jestem po ciemnej stronie mocy. Moja przyjaciółka, Realistyczna Marzycielka, uważa, że jestem demonem. ;-;
      Widzę, że nie tylko ja zapomniałam początki Naruto. xd Specjalnie dla tego bloga odświeżyłam sobie okres przed atakiem Oro na Konohe. Bynajmniej wtedy Sasuke uczył się Chidori, a patrząc na poziom tej techniki nie wydaje się był łatwa do opanowania dla genina.
      Nie mogłam się powstrzymać z tym snem. Na razie nie jawnie czy to koszmar czy wspomnienie, bo po co spoilerować.^^ Ach, nie mogłam się też powstrzymać z narracją w czasie teraźniejszym. Uwielbiam ją. <3
      A ja tak go kochaam... <3333 I to wywyższanie też... I nie wyobrażam się go dziękującego... (pomijając pamiętne 'arigato' do Saur(w)y)
      Dzięki za ten zacny komentarz! Również pozdrawiam
      Kisame Omori

      Usuń
  2. Mało jest opowiadań, których fabuła mnie naprawdę zainteresuje. Co prawda czytam wiele blogów, ale istnieje tylko garstka takich, które sprawdzam codziennie, czy przypadkiem autorka nie dodała czegoś nowego. Przeczytałam twoje dwa rozdziały i prolog. Szczerze przyznaję, że mnie zaintrygowałaś. (Nie spierdziel tego!) Stracona pamięć, nadanie ostatniej szansy przez Trzeciego...i do tego Sasuke! Osobiście wolę jego brata, ale Uchiha to Uchiha - mają w sobie to coś!
    Cieszę się, że stworzyłaś własną bohaterkę. RZYGAM JUŻ SASUSAKU. Serio. Mam dość tej różowej...dobra, nie będę zbytnio przeklinać ;) Co prawda będę musiała się przyzwyczaić i nie mylić twojej Kisame z Kisame Hoshigaki XD

    Co do tego rozdziału.
    Ich mała potyczka była bardzo fajnie opisana, a potem nie mogłam zrozumieć czemu nagle Sasuke stracił siłę i równowagę, że aż nie mógł na własnych nogach ustać! Jego rany i poparzenia...pewnie efekt męczących treningów.
    Czekam na więcej! Niestety nie widzę "obserwatorów", więc prosiłabym, żebyś informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu, żebym mogła być na bieżąco ;)
    Pozdrawiam!
    http://cursed-forever-motorcycle-club.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak miło. ^^
      Ja też się cieszę, że ją stworzyłam. Wiesz, ja tak naprawdę Naruto zaczęłam oglądać w tym roku, a Kisame powstała gdzieś zanim obejrzałam drugi sezon. Tak więc - podobieństwo nieplanowane.
      Dzięki, nad tym siedziałam najwięcej. Chciałam, żeby to miało ręce i nogi. :)
      Obserwatorzy będą, kiedy dostanę szablon od Mayako. ;> Z tym jednokolumnowym same problemy...
      Również pozdrawiam!
      Kisame Omori

      Usuń

CREATED BY
Mayako